Dziewczyna siedziała sobie przed biurkiem i odrabiała lekcję od historii. Gdy skończyła schowała zeszyt do plecaka, wyciągnęła komórkę i zaczęła coś pisać. A potem jeszcze wyciągnęła dodatkowo słuchawki z plecaka założyła je na jedno ucho i na drugie, później usiadła na skraju łóżka na chyliła się i jedna ręka powędrowała pod łóżko a drugą podpierała się, później wyciągnęła ten sam laptop, któremu dała swemu bratu. Mężczyzna zawsze oddawał jej sprzęt, ale tylko kiedy smacznie sobie spała, kład zawsze pod łóżkiem swej siostry, bo zawsze późno kończył, a po za tym nie chciał ją też budzić. Włączyła go i zaczęła oglądać film. Minęło pół godziny
- Amando już kolacja! - Powiadomiła matka swej córce. Dziewczyna nie chętnie chciała zejść na dół. Dlaczego? Bo była już niewielka końcówka filmu! A już matka woła córkę żeby zeszła na dół!
- Już, już mamo! tylko daj mi oglądnąć końcówkę! Dobra?! Jak się tylko to skończy to od razu zejdę na dół, Oki?! - Od krzyknęła.
- Dobra, a ile jeszcze minut zostało do tego filmu?! - Zapytała się zaciekawiona mama dziewczynki.
- Jeszcze 5 minut! - Od krzyknęła.
- Dobra, tylko 5 minut. Nic więcej!
Amanda oglądała walkę rycerzy, która odbywała się w świątyni Bogów. Gdy film się skończył dziewczyna wyłączyła laptop i zeszła na dół żeby zjeść kolację. Przystole siedziała cała rodzina - no prawie cała. Amanda miała tylko mamę, brata, siostrę i kotka o imieniu Ciapek a tata zmarł. Mama dziewczynki mówiła, że jako niemowlę straciła tatę, gdy się urodziła, ojciec jechał do szpitala, żeby zobaczyć swoją córeczkę ale nie zobaczył...
*
Było ciemno jak diabli i na dodatek padało jak cebra, gdy jadąc do szpitala, jakiś pijany kierowca zderzył się z ojcem Amandy i zdarzył się straszny wypadek. Ojciec wyleciał za szyby samochodu, cały czas prze turlając się. Gdy się zatrzymał był o 8 metry od swojego samochodu. Jakiś kierowca jechał w tamtym kierunku i gdy jego oczom ujrzawszy wypadek zatrzymał się i zadzwonił po pogotowie. Po półgodziny przyjechała karetka z policją. Policja ogrodziła miejsce wypadku a reszta zajęła się z dwoma rannymi mężczyznami, po chwili mężczyzna, który zadzwonił po karetkę po trzed do taty Amandy i przykucną przy nim, mężczyzna był w wielkiej kałuży krwi a na ciele miał pełno odłamków szkła, ojciec dziewczyny po prosił pana żeby napisał list do żony męża żeby powiedzieć ostatnie słowa, które chciał przekazać swej żonie.
,, Kochana Mario.
Wybacz mi, że nie przyjechałem, żeby zobaczyć naszą córeczkę, która przyszła na świat. Wybacz mi, ale nie mogłem inaczej, nie mogłem nic zrobić, nie mogłem nic. Piszę do ciebie te ostatnie słowa, które mam do powiedzenia. Pamiętasz naszą rozmowę? Która była związana z imieniem naszego dziecka? Amanda. Tak. Tak będzie się nazywać nasza córka Amanda, to dobre imię dla naszej córki. Niech będzie silna jak tatuś i uparta jak mamusia i żeby niczego się nie bała, oblej ją bez graniczną miłością i zaufaniem żeby nigdy się nieczuła samotna żeby była silną dziewczynką. Na mnie nadchodzi już kres życia, próbuję z tym walczyć ale na próżno, czuję jak życie odchodzi ode mnie, jak zanika. Powiedz naszej córce, że kocham was bez graniczną miłością i zaufaniem, że nigdy ani przenigdy nie pozwolę żeby was coś złego spotkało ja będę nad wami czuwał. Zawsze i na zawsze.''
Kochający ojciec Henryk"
Gdy Henryk coraz trudniej oddychał a jego ciepła krew coraz bardziej odpływała z jego ciała, mężczyzna uśmiechną się do nieba wyobrażając sobie uśmiechnięte twarze swej żony i córki. I zmarł. Kierowca zrozumiał, że w jego życiu liczyła się tylko jego rodzina i nic więcej. Zanim Henryk umarł zdążył mu jeszcze powiedzieć, gdzie ma się udać z listem do, którego szpitala ma się tam udać więc, pojechał do szpitala, gzie mu powiedziano.
*
Maria trzymała w ręce małą Amandę, która sobie smacznie spała. Matka z uśmiechem przyglądała się małej córce, była słodka jak miód a jej oczy były
niebieskie jak niebo, gdy je pierwszy raz otworzyła a potem zamknęła.
- Sprawiłaś mamusi wiele bólu, wiesz? - Szepnęła czule do jej uszka - Jesteś piękną dziewczynką. Za niedługo przyjedzie do ciebie tatuś, żeby cię zobaczył jaka ty jesteś piękna - Pocałowała w czoło i się uśmiechnęła jeszcze bardziej do swej córeczki. Potem, nagle znikąd pojawił się szczupły, wysoki mężczyzna o czarnej kurtce, ciemnych dżinsach i szarych tenisówkach z kartką w prawej dłoni. Oczy miał piwne, a włosy krótkie ciemne. Patrzyła na niego trochę zaskoczona.
- Pani Maria Gresł? - Zapytał po chwili.
- Tak - odpowiedziała trochę niepewnie - A kto pyta?
- Nazywam się Daniel Dires - przedstawił się - Jestem tu po to, żeby dać pani to.
Pot rzedł do niej i dał jej list. Jedną ręką trzymała Amandę a drugą wzięła do ręki kartkę i zaczęła czytać. Mężczyzna przyglądał się jej i czekał jarz zareaguje.
- Nie. To nie możliwe - Powiedziała z smutkiem i przerażeniem, bo teraz do niej dotarło - To nie może być prawdą - Ścisnęła mocniej kartkę - To nie może być prawdą! - krzyknęła. Nie chciała wierzyć to co właśnie przeczytała i puściła wzrok - Dlaczego to musiało się tak stać? - Zapytała cicho. Łzy spadały z ściśniętych powiek.
- Bardzo mi przykro i współczuję z powodu wypadku pani męża.
*
Amanda zrobiła bardzo smutną minę, gdy sobie to przypomniała. Jej mama powiedziała to dopiero wtedy gdy miała 8 latek a teraz miała 12 lat, więc mimo, że upłynęło trochę czasu to pamiętała każde słowo, które usłyszała od mamy. Matka po parzyła na córkę, która gapiła się w talerz.
- Coś się stało Amando?
- Hmm?... - Popatrzyła na pytającą się mamę - A, eee... nie, nie nic. Wszystko w porządku, tylko się zamyśliłam - Uśmiechnęła się z lekkim za kłopotaniem. Było to wyraźnie widać. Nie dało się to ukryć.
- No dobra, ja już skończyłam, więc wracam do mojego pokoju. Pa - Zniknęła za rogiem i pobiegła do swego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i zwaliła się na łóżko, twarzą do poduszki.
- Ahh... jak dobrze być znowu w własnym łóżku, jestem taka zmęczona. A jeszcze muszę odrobić lekcję od polskiego - Przypomniało jej się - A później to
zrobię tylko zasnę na parę minut i już piorę się do pisa...- Nie dokończyła bo właśnie zasnęła i zapomniała się przebrać! Więc posła spać w tych samych ubraniach, w których chodziła w szkole i po domu. Była tak zmęczona, że musiała zasnąć o godzinie 18:15. A mogła jeszcze odrobić lekcję!
*
Była godzina 22:29 a Amanda jeszcze spała. Firanki fruwały do przodu i do tyłu, bo było otwarte okno, które Amanda zapomniała je zamknąć.
Księżyc świecił jasno ukazując jej pokój i jej śpiącą twarz. Po chwili, było słychać jakiś głuchy metaliczny odgłos, dumnienia. A po kilku minutach na parapecie pojawiła się duża mgiełka. Mgiełka podeszła do łóżka dziewczyny i cicho za klikała. Dziewczynka poruszyła się lekko. Po kilku chwilach tym razem za miast mgiełki zmaterializował się wysoki na dwa metry osobnik, który przykucnął przy jej łóżku, przekrzywił głowę na lewo, wyglądało to jakby nie widział z bliska człowieka. Istota wyciągnęła rękę, która powędrowała w kierunku ramienia dziewczynki i lekko potrząsnął. Nic. Potrząsnął mocniej i też nic - jak widać Amanda miała twardy sen - Dziewczyna spała jak kamień! Wyglądało to jakby chciał coś sprawdzić czy dziewczyna się nie obudzi. Potem wżął ją na ręce, pot rzedł do okna i wyskoczył razem z nią, przed lasem i poszedł przed siebie, gdzie znikł pomiędzy drzewami.
*
Istota zatrzymała się i klęknęła na jedną nogę, żeby dziewczyna siedziała w pionie jedną, ręką skierował na przed ramieniem gdzie był mały ''komputer'' i coś tam naciskał. Po chwili zmaterializował się duży statek przed nimi. Obcy znowu wziął ją na ręce i skierował się do statku, gdzie powoli opadał właz, który
zamykał się za nimi. Byli w środku statku, gdzie "olbrzym" i dziewczynka się znajdowali. Statek zapalił silniki, powoli się unosił a po chwili poleciał i znikł w blasku księżyca po miedzy gwiazdami. Łowca siedział przy pilocie statku a dziewczyna smacznie sobie spała w miękkiej, grubej i puszystej skórze o ciemnym kolorze.
________________________________________________________________
No to zaczyna się jej przygoda. A jak myślicie będzie mieć jakieś pamiątki?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz