Muzyka

wtorek, 22 października 2019

Powrót i porządki...


   I jak tu zacząć... Tyle lat człowieka nie było i nie wie co ma powiedzieć. hm. Może zacznę tak.

Witam! Długo mnie nie było przez co mój blog staną w miejscu. Teraz gdy postanowiłam wrócić z długich wakacji zamierzam co nieco zrobić małe porządki (spodziewajcie się też małych zmian). Raczej to nie powinno potrwać długo. :)

niedziela, 28 lutego 2016

7. Sen Amandy...

  
                     Uwaga!!! 
  W dalszej notce "Sen... słodki sen... Amandy" Będą, hmmmmmm, scenki horrorowe, więc dla ludzi o słabych nerwach lub osób poniżej 12 (dokładnie to ja nie wiem) roku życia. BIERZECIE TO NA WŁASNĄ ODPOWIEDZIALNOŚĆ!!!! 
  Życzę miłego czytania :)
-----------------------------------------------------------------------------------------
 Gdy Amanda zauważyła stojącego przed "drzwiami" Olbrzyma wiedziała, że nie była tu całkiem sama. Strach z powrotem powrócił ze zdwojoną siłą, a oczy dziewczyny znowu wypełniały się słonymi łzami. Przerażona istota próbowała się schować w kąt, osuwając się nowym "ubraniem", które było wygodne dla dziewczyny, gdyby nie te durne długie rękawy, które przeszkadzały. Obcy był świadom, że właśnie znowu przestraszył dziewczynę swoją obecnością.
 W stronę Amandy, światło zaczynało coraz bardziej świecić w oczy, więc ręką zakryła oczy. Po chwili poczuła gwałtowni wstrząs, który był tak mocny, że jaś podskoczyła do przodu i uderzyła brodą o podłogę.
 - Auć!!! Co... tym... razem!! - Wstrząsy nastawały, co dawało wrażenie dziewczynie, że statek zaraz się rozwali na małe kawałeczki. Amanda z trudem obróciła głowę i jednym okiem zobaczyła znajomą jej planetę, do której się zbliżali. 
 - Chwila! Ja ją znam! Przecież to...! - Wstrząs - Planeta z mojego... - Kolejny wstrząs - Snu! - Udało się jej dokończyć. Skierowała wzrok w stronę, gdzie stał obcy - Nie ma go?! Kiedy on odszedł?! - Rzeczywiście go nie było, ciekawe gdzie on poszedł, co? Ale wracając - Wstrząsy narastały nieustanie, co powodowało ciągłe narastanie niepokoju, a raczej paniki. Nagle statek gwałtownie, jakby przyhamował co rzuciło dziewuchę do ściany i nie wiadomo, w którym momencie Amanda nagle straciła przytomność osuwając się o ścianę do podłogi. 


   "Sen... słodki sen... Amandy"


  Amanda powoli zaczęła otwierać zaspane oczy. Kilka razy mrugnęła. Z okna przedostawał się zimny wiatr do pokoju, obróciła głowę w stronę otwartego okna, gdzie firanki z rytmem tańczyły razem z wiaterkiem. Po chwili teraz Amanda się zorientowała, że siedzi w swoim pokoju.
 - Czy... czy ja śniłam? - spytała samą siebie - więc to był tylko sen? Więc to wszystko, to był tylko zły sen?... Tylko sen? - mówiła do siebie jakby, jeszcze nie pojęła, a raczej nie wierzyła, że to był tylko zły sen. 
 - Kochanie! Czy już stałaś? - Wzrok dziewczyny skierował się w stronę drzwi, gdzie dochodził matczyny głos. Ale dziewczę nie odpowiedziało matce - Skarbie czy wszystko w porządku? - spytała ponownie, a w jej głosie dało się słyszeć zmartwienie.
 - T...t...t... t-ak! - Walczyła z wypowiedzią słowa i się udało - Nic mi nie jest! Zaraz zejdę! - powiedziała po czym zrzuciła na bob kołdrę i zlazła z łóżka, ledwo utrzymując trzęsące się nogi. Dziewczyna chwilę się zastanowiła, ale po chwili doszła do wniosku, że to wszystko przez ten głupi sen - Durny sen, po kij mi się Przyśnił? - spojrzała na zegarek, godzina jest 06:25 - hmmmmm, z drugiej strony, to ten durny sen pomógł mi wcześnie wstać, więc może przestanę narzekać na te sny? - powiedziała i po chwili podeszła do szafy zdjęła piżamę i założyła świeże ubranie, po czym pognała do kuchni, oczywiście boso. Powoli z chodziła z chodów.
 - Okej mamo, mam ci coś do powie... - gdy weszła do kuchni, zamilkła. Jej oczy rozszerzyły się, zrenice się pomniejszyły do małych kropeczek, usta pozostały nie ruchomo, a jej ciało nagle zastygło jakby, ktoś ją zamrużył po wejściu do kuchni. 
 - Kochanie? Czy wszystko z tobą w porządku? - spytała niepokojąco matka widząc przerażony wzrok dziecka.
 Amanda nie odpowiedziała. Po czuła jak jej nogi wymiękają jak gąbka, i upadła na kolana. Do jej oczu dotarły łzy, które po chwili powolutku spływały z jej 

                                                              

                                   

oczu, po policzku. Jej oczy zobaczyły powieszoną rodzinę... Jej matka, brat, siostra wisieli na sznurkach i mieli pod cięte gardła, oczy mieli powydłubywane , a stopy, uszy, nosy i ręce mieli ścięte, a na dodatek wisieli nad stołem, gdzie ciekała od nich świeża szkarłatna krew... Na ich miejscu siedziały... potwory... które miały na sobie ubrane z jej rodziny...
 - Skarbie, co ci jest? Czy coś się stało? Może masz gorączkę? - Spytał obcy, który miał głoś matki, ale nią nie był...
 Dziewczyna dojrzała jeszcze kota...nie to nie, był już nawet kot... wyglądał, a raczej tak był, obdarli ze skóry. Było widać same mięśnie i lejącą się z niego krew. Jeszcze na dodatek błagalnie miauczał, co znaczyło ze jeszcze żył... Amanda nawet nie była świadoma, że właśnie jej łzy wylewały się niczym wodospad, a jej ręczę drgały jak opętane.
           Ciąg dalszy nastąpi...
-----------------------------------------------------------------------------------------
  Uffff... No to notka gotowa, więc można czytać! :)

niedziela, 31 stycznia 2016

6. Tajemnica szata...

 Amanda przyglądała się szacie, jakby ją już gdzieś widziała. Nieświadomie o puszkiem palca delikatnie przejechała wzdłuż niej i nagle powiedział czyiś delikatny kobiecy głoś:
 - Moje gratulacje... Zostałaś wybrana...
 Wystraszona szybko schowała swoją rękę pod futrem, a wiszące ubranie nagle zaczęło delikatnie drgać, potem coraz bardziej. Amanda nie wiedziała co się dzieje, więc panicznie cofnęła się o kroki, a po chwili znów powiedział czyiś głoś, ale tym razem męski.
 - Włóż mnie...- rozkazał.
 - he?
 - Włóż mnie!
 - C-co?! Nie,nie! Aaaaaa!! Na pomoc!!! - Szata, która przed chwilą drgała nagle nie spodziewanie rzuciła się w stronę Amandy, rozszarpując jej ubrania na strzępy. Dziewczyna chciąc się uwolnić zaczęła szarpać i kopać zwisającą szatę nad jej ciałem. Na próżno. Ubranie doszczętnie rozszarpało wszystko to co miała na sobie wraz z bielizną, więc była kompletnie naga.
 - NIE!!! PUŚĆ MNIE!!
  Ze spływającymi łzami w oczach, rękami próbowała się zakryć, lecz ubranie na to nie pozwoliło. Szerokie rękawy chwyciły dziewczynę, za nadgarstki, przesuwając, aż za łokcie uniemożliwiając samoobronę. Czerwony sznurek, który był związaną kokardką, nagle się rozwiązał i ubranie się "otworzyło" ukazując ciemność. Długie ciemne granatowe rękawice bez palców, które przypominały bandaże, natychmiast się założyły na jej ręce, wraz z ciemnymi granatowymi spodniami i czarnymi butami, i jarzeniowymi kolczykami, które przebijały uszy dziewczyny, co powodowały ogromny ból, a na koniec jasne granatowe mini kimono...

                                                     *

  pół godziny wcześniej...

   Łowca był w zbrojowni naprawiając swój mini komputerek, którego wcześniej uszkodził podczas polowania zanim przydzielono mu zadanie. Był zły za to, że to on ma niańczyć tę ludzką dziewczynę, a nie ktoś inny.
 - Na Paya! Dlaczego to mnie wybrano do tego zadanie? Mogli wysłać tam kogoś innego albo...- Jemu marudzeniu przerwał przerażony krzyk, który dochodził z pokoju Amandy, na końcu korytarza. Yautja nim zostawił sprzęt, wziął tylko ostrza i biegiem pognał sprawdzić, co się tam dzieje. Wybiegł na korytarz, jak wystrzelona kula armatnia. Gdy wbiegł do pokoju dziewczyny, to co zobaczył zamurowało go. Jego oczom ukazała się istota, która "walczyła" z szatą wiszącą nad jej ciałem. Przyglądał się z boku - bo co mógł zrobić łowca, który pierwszy raz na oczy widzi takie zjawisko? - gdzie miał idealny widok w tej całej sytuacji. Po chwili zobaczył coś z, czego się nie spodziewał, ubranie nagle zaczęło rozszarpywać materiał dziewczyny, który miała na sobie, zastępując samym sobą. Gdy Amanda otworzyła oczy, natychmiast usiadła na zimną podłogę. Pierwsze co rzuciło się w oczy to granatowe rękawiczki, które jej się spodobały, potem spojrzała na swoje ciało i zauważyła, że jest cała ubrana w buty, spodnie i mini kimono, które ją przed chwilą zaatakowały. Z daleka ubranie wyglądało na mniejsze, niż teraz, gdy ma je na sobie - zdecydowanie za duże jak na jej rozmiar.Dziewczyna wciąż czuła ból w uszach. Palcami dotknęła płatka usznego, po czym zaczęła go macać. Po chwili była już pewna, że to na pewno jest kolczyk - no nie wliczając tego, że był nie, co za duży i trochę ciężki. Ale dziwne jest to, że nie za uwarzyła olbrzyma, który się jej przyglądał! Boże. Czy ona w ogóle jest tego świadoma?!  
  Łowca widząc, że ubranie jest na dziewczynie, był już pewny, że dobrze wybrał. Tylko pytanie brzmi co "wybrał"?...
________________________________________________________________


 Okej, notka zakończona więc można ją czytać. A i sorry za to, że tak długo, ale się, co nie, co obijałam... PRZEPRASZAM! T^T  . Po za tym jestem "świeża" po tych testach, więc tym bardziej. 
  UWAGA! WAŻNE!
 Będą dodawane piosenki lub muzyka. A jeśli macie jakieś proponowane do tej historii, to link możecie podać w komentarzach.( Nawet WY nie wiecie jak się ja męczyłam, żeby tu stawić, tu coś mienić, tam coś innego dodać. Ale się opłacało!)
 P.S. Przeczytałam wasze komentarze i się, zastanawiam czy nie stawić, tu jakąś wojnę * podstępny uśmieszek*. I nie, którzy z was chyba na prawdę chciało skopać tyłki Yautja ninom XD. I Amando przykro mi, ale trzeba się czasem poświęcić :). Nie wiem dlaczego, ale szata kojarzy mi się z szatanem...

poniedziałek, 28 grudnia 2015

5. Kim ty jesteś?...

    Amanda cała się trzęsła. Nie wiedziała co ma zrobić. Myślała, że to będzie jej koniec życia.
  ,,Czy...to będzie...mój koniec?" - Pomyślała jeszcze.
  "Drzwi" się otworzyły i z ciemności wyłoniła się wysoka sylwetka. Amanda domyśliła się, że to na pewno nie człowiek. Olbrzym z wolnymi krokami, zbliżał się do dziewczyny, a ona cofała się krok za krokiem mając cały czas zakryte usta, gdy on się zbliżał. 
  Plecy Amandy dotknęły zimnej ściany, która nie pozwoliła dalej iść. Dziewczyna wiedziała, że nie ma już dla niej ucieczki. Istota była bardzo blisko. Stał przed nią. Kosmita przyglądał się małej, wystraszonej istotki, która nie mogła nic zrobić w tej sytuacji. Za klikał cicho i lustrował ją jakby sprawdzał czy, a by na pewno dobrze wybrał -ale co wybrał?-. Wyciągną dłoń i stanowczym chwytem złapał ludzką dziewczynę za ramię, obrócił się i poszedł ciągną ją za sobą. Wystraszona istota, aż krzyknęła z bólu, gdyż ten uścisk był tak mocny, że na jej ramieniu zaczynało się czerwienic, więc zaczęła mu się wyrywać, wiercić, i osuwać się na podłogę i wrzeszczeć ile sił w gardle. Zachowywała się po prostu jak dzikie zwierzę, które próbuje się wydostać z rąk myśliwego. Olbrzym staną, obrócił się w jej kierunku i jedną ręką złapał istotę za nad garstek, a drugą ręką puścił ją i pięścią uderzył w brzuch. Amanda wrzasnęła na ten ból, zgięła się w pół i zaczęła płakać, wtulając w brzuch zaczerwienione ramię. Obcy puścił ją i cofną się o krok, a potem czekał na coś - ale na co?. Dziewczyna zwinęła się w piłkę. Rękami zasłoniła swój diabelsko bolący brzuch. Płakała i wołała swoją mamę, lecz ona nie przybyła. Olbrzym zastanawiał się czy nie przesadził z siłą, bo jeśli coś się jej stanie... Obawiał się że zostanie on za to ukarany. Amanda potem straciła przytomność...


                                                          

   Dwie godziny później... 

   Amanda powoli się budziła. Ręką poczuła coś miękkiego i puszystego. Po chwili otworzyła oczy i natychmiast usiadła, opierając się jedną ręką a drugą ocierała zaspane oczy. Po chwili jej nos wyczuł nie przyjemny zapach, dziewczyna odwróciła głowę i jej oczom ukazało się ramię, które było czymś posmarowane, jakąś zgniło-zieloną substancją. ,,Fuuj, co to jest?"- z obrzydzeniem postanowiła lepiej nie znać odpowiedzi - chociaż ją to kusiło. Rozejrzała się i po chwili zrozumiała, że nadal tu jest.
   Za metalowymi drzwiami rozległo się ciche klikanie. Wystraszona dziewczyna błyskawicznie się schowała pod miękkim futrem. Nagle usłyszała jak właz się otwiera do jej kwatery, a potem się zamyka. Zapadła długa cisza, nic a nic się nie stało. Potem ciszę zakłóciło ponownie wchodzenie i wychodzenie oraz otwieranie i zamykanie się włazu.
  ,,To już?... Poszedł sobie? Mam nadzieję, że tak bo nie zamierzam, się tu kisić jak kisiel w kubku" - Pomyślała Amanda. 
   Nie chciała ryzykować, ale trzeba było jakoś stąd wyjść, no nie? Ręką lekko podniosła futro - serce waliło jak młot a strach mówił jej, żeby tego nie robiła - i jednym okiem oceniła całą sytuację. Nikogo tutaj nie było, więc niepewnie zlazła z łóżka, przykryta futrem, Amanda w pól mroku zauważyła obok wejścia drewnianą tacę z nogami a na niej były dwie miski i czymś co przypominało widelec. Podeszła do tego bliżej, żeby się lepiej temu przyjrzeć. Potem jej oczom ukazało się jedzenie na jednej misce, a na drugiej wodę. Dziewczyna kucnęła, wyciągnęła przed siebie rękę i skierowała ją w stronę miski z jedzeniem, 

palcami wyjęła z niej jakiś składnik, przyjrzała się temu z bliska i stwierdziła, że to jest makaron. ,, Co? A co tu taj robi makaron? Czy to jest jakieś spaghetti?" - spytała w myślach, gdy się przyjrzała temu bliżej to, że czy wiście było spaghetti, ale jedno było pewnie...
  - Na kucharza to raczej się nie nadaje.
Dokładnie, bo nie dość, że jest tu uwięziona to na dokładkę dano jej jakieś nie dorobione jedzenie! Makaron jest nie do kotowany, sos powinien być o kolorze czerwonym a nie zielonym, zamiast pokrojonego mięsa są jakieś łapy zwierząt, 
zamiast sera jest groszek a na końcu jest mały parasolik! Co to ma być?!
 - Jeśli to ma być włoskie spaghetti, to ja podziękuję, wolę jedzenie mamy.
 Stwierdziła, ale jej oczy zauważyły jeszcze coś a mianowicie małą karteczkę z napisem "Smacznego!!!"

  - Ookeej? Czy a by na pewno ja nie śnię? - spytała sama siebie, bo nie ukrywając, kto w rzeczywistości porwał by ją i przetrzymywał w "więzieniu" a później  "zranią" bezbronną dziewczynę, a następnie dał jej nie dorobione jedzenie, a potem postawił karteczkę z napisem "Smacznego"? - dziwne, nie? - Ale cóż Amanda postanowiła to olać, odłożyła nie dogotowany makaron i podeszła do szafki, ta natychmiast się otworzyła ukazując ubrania, a raczej jakąś szatę...
-----------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam, że tak długo ale się trochę rozpisałam. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :) Pozdrowienia dla młodych łowców!

piątek, 25 grudnia 2015

podziękowania...

                         
            Dziękuję wam moi czytelnicy!

    

   
Dziękuję wam za te miłe komentarze, które mi napisaliście pod moją informacją. A już myślałam, że nigdy się ich nie doczekam (mówię serio) ^.^ Ale przyszły! I tak jak napisałam, tak to zrobię. Będą tam różne komiksy i obrazy do tej historii, ale nie spodziewajcie się, że będą na każdym poście - chyba... ale to się jeszcze okaże - robię właśnie kolejne komiksy, więc trochę roboty to mam. A dzisiaj jeśli mi się uda to postaram się jak najwięcej stawić postów. Na jutro albo dziś, ale to też, się tam zobaczy. 
 Cóż i co ja miałam jeszcze tam powiedzieć?... A! To jest mój pierwszy blog i moja pierwsza historia! Więc no cóż, początki zawsze są trudne(nie da się tego ukryć) ale jeśli postaram się, to być może wyjdzie mi z tego świetna historia!
 A i jeszcze coś... Nawet nie wiecie jak długo czekałam na wasze komentarze ^.^. Bo cóż powiedzmy sobie szczerze, ja po prostu lubię/uwielbiam (gdzieś tak) czytać wasze opinie i to sprawia mi to wielką satysfakcję (Nie wiem jak u nie, których to słowo "satysfakcja" brzmi, ale jak dla mnie to dosyć groźnie. Ale to tylko moja opinia;) ) więc oczekuję odważ dożo miłych komentarzy!
 I jeszcze coś, związku z tym że mamy teraz święta to życzę wam ciepłych świąt, pysznych posiłków oraz dobrej zabawy! 

P.S Możecie pisać swoje komentarze na każdym poście, nieważnie, w którym roku lub miesiącu, ja i tak będę je czytać(albo odpisywać jak ktoś chce :) Więc śmiało pisać!

niedziela, 21 czerwca 2015

Informacja...

                 Witam wasz moi drodzy czytelnicy. 
  Niestety muszę zawiesić mojego bloga, gdyś ponieważ nadchodzą wakacje! ;3
Dla tego też nie będzie notek. Gdy wakacje się skończą, to zacznę pisać nowe notki. A i będą też dodawane do niektórych notek obrazki lub małe komiksy! baaj~

                        

                                     
                                     

czwartek, 23 kwietnia 2015

4. Na obcym statku...

  Lecieli sobie w galaktyce. Mijali słońca, planety i księżyce. Dziewczyna wciąż spała a łowca siedział w zbrojowni, coś tam naprawiając. Lecieli statkiem MAN' DAGA' IN, który miał dwa kwatery, dużo zapasu żywności i powietrza dla dwóch osób. Mógł podróżować między systemami słonecznymi i mało tego miał też dużo miejsca na przyszłe trofeum!
   Dziewczyna miała jakieś dziwne sny, typu: Wielkie czarne potwory przypom- inające jaszczury o długich szponach, głowy w kształcie banana i długie ogony zakończone ostrym, niczym igła zdolne przebić człowieka na wylot. Potem jakieś dziwnie istoty. Wysokie o dwa metry, uzbrojone dziwnym nie znanym metalem i mówiły dziwnym, nie zrozumiałym języku, a mało tego śniło się jej jakaś planeta . To takie dziwne - A mówiąc tak szczerze, to w ogóle było wszystko dziwne jakby, to było zaplanowane przez kogoś. Amanda od jakiegoś czasu ma te dziwne sny, które nie dawały jej spokoju. One były takie realistyczne, że w nocy czasem się budziła cała w pocie, więc częściej brała prysznic, a potem czekała aż zaśnie. 
   Dziewczyna powoli zaczęła się budzić, gdy tylko otworzyła oczy ujrzała coś szarego, ale później zorientowała się, że to sufit. Odwróciła głowę w prawo o dziwo zobaczyła coś dziwnego. Ujrzała za oknem planetę i kilka innych planet oraz księżyców, które oddalały się od okna. Dziewczyna z zachwytem i przeraże- niem przyglądała się temu zjawiskowi z szeroko otwartymi oczami i burzą .
  ,, Co jest u diabła? Czy to jakiś żart, czy co? - Pomyślała. Była przerażona tym co właśnie zobaczyła, ale z trudem usiadła po turecku na czymś miękkim i ciepłym, przyjrzała się temu, a po chwili zrozumiała, że to, coś o ciemnym kolorze to futro, którym była przykryta. 
- Futro? Co to ma być? Hę? - zlazła z nie go i rozejrzała się dookoła, było to bowiem, mała kwatera bez lampek, w którym się znajdowała. Było tam duże łóżko z futrem, okno, które było szerokie o 3 metry i wysokie o 2 metry, a przed dziewczyną było, coś w stylu szafki na, której po bokach były jakieś "bazgroły" jak nazwała to Amanda. Nie pewnym krokiem podeszła do czegoś co wyglądało w stylu "drzwi". Gdy tylko podeszła do nich, właz natychmiast się otworzył. Wystraszona szybko cofnęła się o kilka kroków, a po chwili właz z powrotem się zamkną, ale znowu podjęła próbę. Podeszła i znowu "drzwi" się odtworzyły. 
- Dobra. Trochę już mnie to Przerasta. Ale jeśli to jest jakiś głupi żart, to porozmawiam z braciszkiem! - Niepewnie wychyliła głowę za rogiem, by zobaczyć czy nikogo nie ma w pobliżu. Potem blisko ściany, cichutkimi kroczkami szła dłuż korytarza. Nagle zatrzymała się, gdy usłyszała ciche klikanie, które dobiegało na końcu korytarza.

 Tam był ostatni właz, który jak każdy inny, był po bokach ozdobiony "bazgrołami". 
 Dziewczyna zamarła, przez chwilę nie oddychała, nie ruszyła się, nic, kompletnie nic, nie dawała żadnych odznak życia. Stała jak drewniana figurka, która nie mogła się ruszyć. I jak w każdym śnie myślała że to nie jest prawdziwe. Jej instynkt "mówił" tak: Czyżby to nie był prawdziwy sen? Czyżby to była prawdziwa rzeczywistość? Jeżeli tak, to oznacza, że...
 - ...Że to się dzieje naprawdę?! - Krzyknęła na cały głoś. Potem dłoni zakryła usta. W duchu klęła i wyzywała się od idiotek, że się wydarła. Klikanie, które słyszała nagle ucichło. Coś mocno ją cisnęło za gardło i raczej nie chciało ją puścić. kroki dobiegające, za drzwiami odbijały się echem po całym korytarzu. Amanda nie mogła uciec, strach, który ją trzymał nie dawał za wygraną, więc co mogła zrobić? dać mu zwyciężyć, czy nie?
________________________________________________________________

Jak na razie tyle. Taka krótka notatka, ale będą dłuższe notki!