Muzyka

poniedziałek, 28 grudnia 2015

5. Kim ty jesteś?...

    Amanda cała się trzęsła. Nie wiedziała co ma zrobić. Myślała, że to będzie jej koniec życia.
  ,,Czy...to będzie...mój koniec?" - Pomyślała jeszcze.
  "Drzwi" się otworzyły i z ciemności wyłoniła się wysoka sylwetka. Amanda domyśliła się, że to na pewno nie człowiek. Olbrzym z wolnymi krokami, zbliżał się do dziewczyny, a ona cofała się krok za krokiem mając cały czas zakryte usta, gdy on się zbliżał. 
  Plecy Amandy dotknęły zimnej ściany, która nie pozwoliła dalej iść. Dziewczyna wiedziała, że nie ma już dla niej ucieczki. Istota była bardzo blisko. Stał przed nią. Kosmita przyglądał się małej, wystraszonej istotki, która nie mogła nic zrobić w tej sytuacji. Za klikał cicho i lustrował ją jakby sprawdzał czy, a by na pewno dobrze wybrał -ale co wybrał?-. Wyciągną dłoń i stanowczym chwytem złapał ludzką dziewczynę za ramię, obrócił się i poszedł ciągną ją za sobą. Wystraszona istota, aż krzyknęła z bólu, gdyż ten uścisk był tak mocny, że na jej ramieniu zaczynało się czerwienic, więc zaczęła mu się wyrywać, wiercić, i osuwać się na podłogę i wrzeszczeć ile sił w gardle. Zachowywała się po prostu jak dzikie zwierzę, które próbuje się wydostać z rąk myśliwego. Olbrzym staną, obrócił się w jej kierunku i jedną ręką złapał istotę za nad garstek, a drugą ręką puścił ją i pięścią uderzył w brzuch. Amanda wrzasnęła na ten ból, zgięła się w pół i zaczęła płakać, wtulając w brzuch zaczerwienione ramię. Obcy puścił ją i cofną się o krok, a potem czekał na coś - ale na co?. Dziewczyna zwinęła się w piłkę. Rękami zasłoniła swój diabelsko bolący brzuch. Płakała i wołała swoją mamę, lecz ona nie przybyła. Olbrzym zastanawiał się czy nie przesadził z siłą, bo jeśli coś się jej stanie... Obawiał się że zostanie on za to ukarany. Amanda potem straciła przytomność...


                                                          

   Dwie godziny później... 

   Amanda powoli się budziła. Ręką poczuła coś miękkiego i puszystego. Po chwili otworzyła oczy i natychmiast usiadła, opierając się jedną ręką a drugą ocierała zaspane oczy. Po chwili jej nos wyczuł nie przyjemny zapach, dziewczyna odwróciła głowę i jej oczom ukazało się ramię, które było czymś posmarowane, jakąś zgniło-zieloną substancją. ,,Fuuj, co to jest?"- z obrzydzeniem postanowiła lepiej nie znać odpowiedzi - chociaż ją to kusiło. Rozejrzała się i po chwili zrozumiała, że nadal tu jest.
   Za metalowymi drzwiami rozległo się ciche klikanie. Wystraszona dziewczyna błyskawicznie się schowała pod miękkim futrem. Nagle usłyszała jak właz się otwiera do jej kwatery, a potem się zamyka. Zapadła długa cisza, nic a nic się nie stało. Potem ciszę zakłóciło ponownie wchodzenie i wychodzenie oraz otwieranie i zamykanie się włazu.
  ,,To już?... Poszedł sobie? Mam nadzieję, że tak bo nie zamierzam, się tu kisić jak kisiel w kubku" - Pomyślała Amanda. 
   Nie chciała ryzykować, ale trzeba było jakoś stąd wyjść, no nie? Ręką lekko podniosła futro - serce waliło jak młot a strach mówił jej, żeby tego nie robiła - i jednym okiem oceniła całą sytuację. Nikogo tutaj nie było, więc niepewnie zlazła z łóżka, przykryta futrem, Amanda w pól mroku zauważyła obok wejścia drewnianą tacę z nogami a na niej były dwie miski i czymś co przypominało widelec. Podeszła do tego bliżej, żeby się lepiej temu przyjrzeć. Potem jej oczom ukazało się jedzenie na jednej misce, a na drugiej wodę. Dziewczyna kucnęła, wyciągnęła przed siebie rękę i skierowała ją w stronę miski z jedzeniem, 

palcami wyjęła z niej jakiś składnik, przyjrzała się temu z bliska i stwierdziła, że to jest makaron. ,, Co? A co tu taj robi makaron? Czy to jest jakieś spaghetti?" - spytała w myślach, gdy się przyjrzała temu bliżej to, że czy wiście było spaghetti, ale jedno było pewnie...
  - Na kucharza to raczej się nie nadaje.
Dokładnie, bo nie dość, że jest tu uwięziona to na dokładkę dano jej jakieś nie dorobione jedzenie! Makaron jest nie do kotowany, sos powinien być o kolorze czerwonym a nie zielonym, zamiast pokrojonego mięsa są jakieś łapy zwierząt, 
zamiast sera jest groszek a na końcu jest mały parasolik! Co to ma być?!
 - Jeśli to ma być włoskie spaghetti, to ja podziękuję, wolę jedzenie mamy.
 Stwierdziła, ale jej oczy zauważyły jeszcze coś a mianowicie małą karteczkę z napisem "Smacznego!!!"

  - Ookeej? Czy a by na pewno ja nie śnię? - spytała sama siebie, bo nie ukrywając, kto w rzeczywistości porwał by ją i przetrzymywał w "więzieniu" a później  "zranią" bezbronną dziewczynę, a następnie dał jej nie dorobione jedzenie, a potem postawił karteczkę z napisem "Smacznego"? - dziwne, nie? - Ale cóż Amanda postanowiła to olać, odłożyła nie dogotowany makaron i podeszła do szafki, ta natychmiast się otworzyła ukazując ubrania, a raczej jakąś szatę...
-----------------------------------------------------------------------------------------
przepraszam, że tak długo ale się trochę rozpisałam. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie :) Pozdrowienia dla młodych łowców!

piątek, 25 grudnia 2015

podziękowania...

                         
            Dziękuję wam moi czytelnicy!

    

   
Dziękuję wam za te miłe komentarze, które mi napisaliście pod moją informacją. A już myślałam, że nigdy się ich nie doczekam (mówię serio) ^.^ Ale przyszły! I tak jak napisałam, tak to zrobię. Będą tam różne komiksy i obrazy do tej historii, ale nie spodziewajcie się, że będą na każdym poście - chyba... ale to się jeszcze okaże - robię właśnie kolejne komiksy, więc trochę roboty to mam. A dzisiaj jeśli mi się uda to postaram się jak najwięcej stawić postów. Na jutro albo dziś, ale to też, się tam zobaczy. 
 Cóż i co ja miałam jeszcze tam powiedzieć?... A! To jest mój pierwszy blog i moja pierwsza historia! Więc no cóż, początki zawsze są trudne(nie da się tego ukryć) ale jeśli postaram się, to być może wyjdzie mi z tego świetna historia!
 A i jeszcze coś... Nawet nie wiecie jak długo czekałam na wasze komentarze ^.^. Bo cóż powiedzmy sobie szczerze, ja po prostu lubię/uwielbiam (gdzieś tak) czytać wasze opinie i to sprawia mi to wielką satysfakcję (Nie wiem jak u nie, których to słowo "satysfakcja" brzmi, ale jak dla mnie to dosyć groźnie. Ale to tylko moja opinia;) ) więc oczekuję odważ dożo miłych komentarzy!
 I jeszcze coś, związku z tym że mamy teraz święta to życzę wam ciepłych świąt, pysznych posiłków oraz dobrej zabawy! 

P.S Możecie pisać swoje komentarze na każdym poście, nieważnie, w którym roku lub miesiącu, ja i tak będę je czytać(albo odpisywać jak ktoś chce :) Więc śmiało pisać!

niedziela, 21 czerwca 2015

Informacja...

                 Witam wasz moi drodzy czytelnicy. 
  Niestety muszę zawiesić mojego bloga, gdyś ponieważ nadchodzą wakacje! ;3
Dla tego też nie będzie notek. Gdy wakacje się skończą, to zacznę pisać nowe notki. A i będą też dodawane do niektórych notek obrazki lub małe komiksy! baaj~

                        

                                     
                                     

czwartek, 23 kwietnia 2015

4. Na obcym statku...

  Lecieli sobie w galaktyce. Mijali słońca, planety i księżyce. Dziewczyna wciąż spała a łowca siedział w zbrojowni, coś tam naprawiając. Lecieli statkiem MAN' DAGA' IN, który miał dwa kwatery, dużo zapasu żywności i powietrza dla dwóch osób. Mógł podróżować między systemami słonecznymi i mało tego miał też dużo miejsca na przyszłe trofeum!
   Dziewczyna miała jakieś dziwne sny, typu: Wielkie czarne potwory przypom- inające jaszczury o długich szponach, głowy w kształcie banana i długie ogony zakończone ostrym, niczym igła zdolne przebić człowieka na wylot. Potem jakieś dziwnie istoty. Wysokie o dwa metry, uzbrojone dziwnym nie znanym metalem i mówiły dziwnym, nie zrozumiałym języku, a mało tego śniło się jej jakaś planeta . To takie dziwne - A mówiąc tak szczerze, to w ogóle było wszystko dziwne jakby, to było zaplanowane przez kogoś. Amanda od jakiegoś czasu ma te dziwne sny, które nie dawały jej spokoju. One były takie realistyczne, że w nocy czasem się budziła cała w pocie, więc częściej brała prysznic, a potem czekała aż zaśnie. 
   Dziewczyna powoli zaczęła się budzić, gdy tylko otworzyła oczy ujrzała coś szarego, ale później zorientowała się, że to sufit. Odwróciła głowę w prawo o dziwo zobaczyła coś dziwnego. Ujrzała za oknem planetę i kilka innych planet oraz księżyców, które oddalały się od okna. Dziewczyna z zachwytem i przeraże- niem przyglądała się temu zjawiskowi z szeroko otwartymi oczami i burzą .
  ,, Co jest u diabła? Czy to jakiś żart, czy co? - Pomyślała. Była przerażona tym co właśnie zobaczyła, ale z trudem usiadła po turecku na czymś miękkim i ciepłym, przyjrzała się temu, a po chwili zrozumiała, że to, coś o ciemnym kolorze to futro, którym była przykryta. 
- Futro? Co to ma być? Hę? - zlazła z nie go i rozejrzała się dookoła, było to bowiem, mała kwatera bez lampek, w którym się znajdowała. Było tam duże łóżko z futrem, okno, które było szerokie o 3 metry i wysokie o 2 metry, a przed dziewczyną było, coś w stylu szafki na, której po bokach były jakieś "bazgroły" jak nazwała to Amanda. Nie pewnym krokiem podeszła do czegoś co wyglądało w stylu "drzwi". Gdy tylko podeszła do nich, właz natychmiast się otworzył. Wystraszona szybko cofnęła się o kilka kroków, a po chwili właz z powrotem się zamkną, ale znowu podjęła próbę. Podeszła i znowu "drzwi" się odtworzyły. 
- Dobra. Trochę już mnie to Przerasta. Ale jeśli to jest jakiś głupi żart, to porozmawiam z braciszkiem! - Niepewnie wychyliła głowę za rogiem, by zobaczyć czy nikogo nie ma w pobliżu. Potem blisko ściany, cichutkimi kroczkami szła dłuż korytarza. Nagle zatrzymała się, gdy usłyszała ciche klikanie, które dobiegało na końcu korytarza.

 Tam był ostatni właz, który jak każdy inny, był po bokach ozdobiony "bazgrołami". 
 Dziewczyna zamarła, przez chwilę nie oddychała, nie ruszyła się, nic, kompletnie nic, nie dawała żadnych odznak życia. Stała jak drewniana figurka, która nie mogła się ruszyć. I jak w każdym śnie myślała że to nie jest prawdziwe. Jej instynkt "mówił" tak: Czyżby to nie był prawdziwy sen? Czyżby to była prawdziwa rzeczywistość? Jeżeli tak, to oznacza, że...
 - ...Że to się dzieje naprawdę?! - Krzyknęła na cały głoś. Potem dłoni zakryła usta. W duchu klęła i wyzywała się od idiotek, że się wydarła. Klikanie, które słyszała nagle ucichło. Coś mocno ją cisnęło za gardło i raczej nie chciało ją puścić. kroki dobiegające, za drzwiami odbijały się echem po całym korytarzu. Amanda nie mogła uciec, strach, który ją trzymał nie dawał za wygraną, więc co mogła zrobić? dać mu zwyciężyć, czy nie?
________________________________________________________________

Jak na razie tyle. Taka krótka notatka, ale będą dłuższe notki! 

niedziela, 5 kwietnia 2015

3. Spotkanie

 Dziewczyna siedziała sobie przed biurkiem i odrabiała lekcję od historii. Gdy skończyła schowała zeszyt do plecaka, wyciągnęła komórkę i zaczęła coś pisać. A potem jeszcze wyciągnęła dodatkowo słuchawki z plecaka założyła je na jedno ucho i na drugie, później usiadła na skraju łóżka na chyliła się i jedna ręka powędrowała pod łóżko a drugą podpierała się, później wyciągnęła ten sam laptop, któremu dała swemu bratu. Mężczyzna zawsze oddawał jej sprzęt, ale tylko kiedy smacznie sobie spała, kład zawsze pod łóżkiem swej siostry, bo zawsze późno kończył, a po za tym nie chciał ją też budzić. Włączyła go i zaczęła oglądać film. Minęło pół godziny
  - Amando już kolacja! - Powiadomiła matka swej córce. Dziewczyna nie chętnie chciała zejść na dół. Dlaczego? Bo była już niewielka końcówka filmu! A już matka woła córkę żeby zeszła na dół! 
- Już, już mamo! tylko daj mi oglądnąć końcówkę! Dobra?! Jak się tylko to skończy to od razu zejdę na dół, Oki?! - Od krzyknęła.
  - Dobra, a ile jeszcze minut zostało do tego filmu?! - Zapytała się zaciekawiona mama dziewczynki.
  - Jeszcze 5 minut! - Od krzyknęła.
  - Dobra, tylko 5 minut. Nic więcej!
 Amanda oglądała walkę rycerzy, która odbywała się w świątyni Bogów. Gdy film się skończył dziewczyna wyłączyła laptop i zeszła na dół żeby zjeść kolację. Przystole siedziała cała rodzina - no prawie cała. Amanda miała tylko mamę, brata, siostrę i kotka o imieniu Ciapek a tata zmarł. Mama dziewczynki mówiła, że jako niemowlę straciła tatę, gdy się urodziła, ojciec jechał do szpitala, żeby zobaczyć swoją córeczkę ale nie zobaczył...

                                                      *

  Było ciemno jak diabli i na dodatek padało jak cebra, gdy jadąc do szpitala, jakiś pijany kierowca zderzył się z ojcem Amandy i zdarzył się straszny wypadek. Ojciec wyleciał za szyby samochodu, cały czas prze turlając się. Gdy się zatrzymał był o 8 metry od swojego samochodu. Jakiś kierowca jechał w tamtym kierunku i gdy jego oczom ujrzawszy wypadek zatrzymał się i zadzwonił po pogotowie. Po półgodziny przyjechała karetka z policją. Policja ogrodziła miejsce wypadku a reszta zajęła się z dwoma rannymi mężczyznami, po chwili mężczyzna, który zadzwonił po karetkę po trzed do taty Amandy i przykucną przy nim, mężczyzna był w wielkiej kałuży krwi a na ciele miał pełno odłamków szkła, ojciec dziewczyny po prosił pana żeby napisał list do żony męża żeby powiedzieć ostatnie słowa, które chciał przekazać swej żonie.

 ,, Kochana Mario.

   Wybacz mi, że nie przyjechałem, żeby zobaczyć naszą córeczkę, która przyszła na świat. Wybacz mi, ale nie mogłem inaczej, nie mogłem nic zrobić, nie mogłem nic. Piszę do ciebie te ostatnie słowa, które mam do powiedzenia. Pamiętasz naszą rozmowę? Która była związana z imieniem naszego dziecka? Amanda. Tak. Tak będzie się nazywać nasza córka Amanda, to dobre imię dla naszej córki. Niech będzie silna jak tatuś i uparta jak mamusia i   żeby niczego się nie bała, oblej ją bez graniczną miłością i zaufaniem żeby nigdy się nieczuła samotna żeby była silną dziewczynką. Na mnie nadchodzi już kres życia, próbuję z tym walczyć ale na próżno, czuję jak życie odchodzi ode mnie, jak zanika. Powiedz naszej córce, że kocham was bez graniczną miłością i zaufaniem, że nigdy ani  przenigdy  nie pozwolę żeby was coś złego spotkało ja będę nad wami czuwał. Zawsze i na zawsze.''

                                                                                                        Kochający ojciec Henryk"  

 Gdy Henryk coraz trudniej oddychał a jego ciepła krew coraz bardziej odpływała z jego ciała, mężczyzna uśmiechną się do nieba wyobrażając sobie uśmiechnięte twarze swej żony i córki. I zmarł. Kierowca zrozumiał, że w jego życiu liczyła się tylko jego rodzina i nic więcej. Zanim Henryk umarł zdążył mu jeszcze powiedzieć, gdzie ma się udać z listem do, którego szpitala ma się tam udać więc, pojechał do szpitala, gzie mu powiedziano. 
                                        
                                                             *
 Maria trzymała w ręce małą Amandę, która sobie smacznie spała. Matka z uśmiechem przyglądała się małej córce, była słodka jak miód a jej oczy były 
niebieskie jak niebo, gdy je pierwszy raz otworzyła a potem zamknęła.
  - Sprawiłaś mamusi wiele bólu, wiesz? - Szepnęła czule do jej uszka - Jesteś piękną dziewczynką. Za niedługo przyjedzie do ciebie tatuś, żeby cię zobaczył jaka ty jesteś piękna - Pocałowała w czoło i się uśmiechnęła jeszcze bardziej do swej córeczki. Potem, nagle znikąd pojawił się szczupły, wysoki mężczyzna o czarnej kurtce, ciemnych dżinsach i szarych tenisówkach z kartką w prawej dłoni. Oczy miał piwne, a włosy krótkie ciemne. Patrzyła na niego trochę zaskoczona.
  - Pani Maria Gresł? - Zapytał po chwili.
  - Tak - odpowiedziała trochę niepewnie - A kto pyta? 
  - Nazywam się Daniel Dires - przedstawił się - Jestem tu po to, żeby dać pani to.
 Pot rzedł do niej i dał jej list. Jedną ręką trzymała Amandę a drugą wzięła do ręki kartkę i zaczęła czytać. Mężczyzna przyglądał się jej i czekał jarz zareaguje.
  - Nie. To nie możliwe - Powiedziała z smutkiem i przerażeniem, bo teraz do niej dotarło - To nie może być prawdą - Ścisnęła mocniej kartkę - To nie może być prawdą! - krzyknęła. Nie chciała wierzyć to co właśnie przeczytała i puściła wzrok - Dlaczego to musiało się tak stać? - Zapytała cicho. Łzy spadały z ściśniętych powiek.
  - Bardzo mi przykro i współczuję z powodu wypadku pani męża.

                                                     *
 Amanda zrobiła bardzo smutną minę, gdy sobie to przypomniała. Jej mama powiedziała to dopiero wtedy gdy miała 8 latek a teraz miała 12 lat, więc mimo, że upłynęło trochę czasu to pamiętała każde słowo, które usłyszała od mamy.  Matka po parzyła na córkę, która gapiła się w talerz.
  - Coś się stało Amando?
  - Hmm?... - Popatrzyła na pytającą się mamę - A, eee... nie, nie nic. Wszystko w porządku, tylko się zamyśliłam - Uśmiechnęła się z lekkim za kłopotaniem. Było to wyraźnie widać. Nie dało się to ukryć. 
 - No dobra, ja już skończyłam, więc wracam do mojego pokoju. Pa - Zniknęła za rogiem i pobiegła do swego pokoju. Zamknęła za sobą drzwi i zwaliła się na łóżko, twarzą do poduszki.
  - Ahh... jak dobrze być znowu w własnym łóżku, jestem taka zmęczona. A jeszcze muszę odrobić lekcję od polskiego - Przypomniało jej się - A później to
zrobię tylko zasnę na parę minut i już piorę się do pisa...- Nie dokończyła bo właśnie zasnęła i zapomniała się przebrać! Więc posła spać w tych samych ubraniach, w których chodziła w szkole i po domu. Była tak zmęczona, że musiała zasnąć o godzinie 18:15. A mogła jeszcze odrobić lekcję!

                                                      *

 Była godzina 22:29 a Amanda jeszcze spała. Firanki fruwały do przodu i do tyłu, bo było otwarte okno, które Amanda zapomniała je zamknąć. 
 Księżyc świecił jasno ukazując jej pokój i jej śpiącą twarz. Po chwili, było słychać jakiś głuchy metaliczny odgłos, dumnienia. A po kilku minutach na parapecie pojawiła się duża mgiełka. Mgiełka podeszła do łóżka dziewczyny i cicho za klikała. Dziewczynka poruszyła się lekko. Po kilku chwilach tym razem za miast mgiełki zmaterializował się wysoki na dwa metry osobnik, który przykucnął przy jej łóżku, przekrzywił głowę na lewo, wyglądało to jakby nie widział z bliska człowieka. Istota wyciągnęła rękę, która powędrowała w kierunku ramienia dziewczynki i lekko potrząsnął. Nic. Potrząsnął mocniej i też nic - jak widać Amanda miała twardy sen - Dziewczyna spała jak kamień! Wyglądało to jakby chciał coś sprawdzić czy dziewczyna się nie obudzi. Potem wżął ją na ręce, pot rzedł do okna i wyskoczył razem z nią, przed lasem i poszedł przed siebie, gdzie znikł pomiędzy drzewami.

                                                     *

  Istota zatrzymała się i klęknęła na jedną nogę, żeby dziewczyna siedziała w pionie jedną, ręką skierował na przed ramieniem gdzie był mały ''komputer'' i coś tam naciskał. Po chwili zmaterializował się duży statek przed nimi. Obcy znowu wziął ją na ręce i skierował się do statku, gdzie powoli opadał właz, który
zamykał się za nimi. Byli w środku statku, gdzie "olbrzym" i dziewczynka się znajdowali. Statek zapalił silniki, powoli się unosił a po chwili poleciał i znikł w blasku księżyca po miedzy gwiazdami. Łowca siedział przy pilocie statku a dziewczyna smacznie sobie spała w miękkiej, grubej i puszystej skórze o ciemnym kolorze.
________________________________________________________________  
No to zaczyna się jej przygoda. A jak myślicie będzie mieć jakieś pamiątki?

poniedziałek, 9 marca 2015

1. Nasza młoda dziewczynka


 -A żeby to diabli wzięli!
Krzyknęła dziewczynka na łóżku, gapiąc się w zeszyt od matematyki. Nie wiedziała ile to jest 5,8 + 4,2=?. W końcu na pisała na ślepo.
- 0,6 + 2,9=... ,a 0,4 + 9,1=... ,a 2,3 + 1,8= .... No i koniec!- Odetchnęła głęboko w nadziei, że dostanie przynajmniej trójkę - Nareszcie! Ile można tu siedzieć i się gapić?
Nagle, czyiś głos oderwał myśli i dziewczynka spojrzała w drzwi.
- Kochanie! Czy odrobiłaś już lekcje?!
Krzyknęła matka mając nadzieję, że dziecko się nie obija.
- Tak mamo, już odrobiłam! Mogę na laptop?!
Odkrzyknęła, patrząc w drzwi. Nie miała ochoty dalej się uczyć.
- Dobrze masz moją zgodę, ale tylko na godzinę, żeby nie było że masz zimną kolację. Zgoda?!
- Oki!
Natychmiast schowała zeszyt do plecaka, podniosła słuchawki, które leżały obok łóżka, wyciągnęła laptopa z pod łóżka, włączyła go i założyła słuchawki. Weszła w Google Chrome. Szukała swoją ulubioną piosenkę o tytule " Indila - S.O.S", potem weszła na Facebooka, żeby popisać z przyjaciółką. Minęło półgodziny. Dziewczynka zakończyła rozmowę i zaczęła przeglądać wiadomości. Nagle do jej pokoju wszedł chłopak o krótkich, czarnych włosach. Oczy miał brązowe jak czekolada mleczna i był wysokim, umięśnionym mężczyzną. Był ubrany w białą jak kartka papieru bluzkę o krótkich ramiączkach. Spodnie miał długie i czarne jak smoła. Na prawej ręce miał srebrny zegarek. Był starszym bratem dziewczyny.
- Co jest? - Zapytała - Coś się stało?
- Nie, nic. Przyszedłem tylko się zapytać. Mogę na chwilę wziąć twój laptop?
- A po co? Przecież masz jeszcze jeden.
- Tak, ale... jeden mi się popsuj, a drugi nie chce się włączyć, więc pomyślałem że może pożyczysz mi na parę godzin.
Westchnęła z politowaniem i kiwnęła głową na znak, że się zgadza i zaczęła zamykać strony, potem go wyłączyła. Przytkała i podała go bratu, ten się uśmiechną i rzekł:
- Dziękuję ci Amando. Jak tylko skończę, to ci go oddam.
Powiedział i wyszedł zamykając za sobą drzwi.
,,I co ja mam teraz zrobić przez te półgodziny, co?"- Zapytała w myślach. Gapiła się w okno, które było obok łóżka. Patrzyła w las, który był nie daleko domu dziewczyny.
Była noc. W nocy, las wyglądał nieco strasznie, ale dziewczynka już się przyzwyczaiła do takiego widoku, więc się nie bała, że z lasu wyskoczy jakiś potwór z filmu Sci-fi. Potem zeszła z łóżka, podeszła do lustra i zaczęła się przyglądać swojemu odbiciu w lustrze.
Była blondynką miała długie jaśnie włosy sięgające do pępka. Oczy miała błękitne. Była ubrana w piżamę. Seledynową bluzkę z nadrukowanym czerwonym sercem i długie, czarne spodnie, które sięgały ziemi zasłaniając połowę stopy. Na prawej ręce wisiała kolorowa bransoleta. Nie miała kapci, więc chodziła boso. Nagle zawołała matka mówiąc, że kolacja jest już gotowa. Amanda nie czekając dłużej pobiegła do kuchni. Matka ciągle zwracała jej uwagę, żeby nie chodziła bez kapci, bo się przeziębi. 
  kolacja była pyszna, dziewczynka pochłonęła wszystko łącznie z dokładkami. Zawsze dużo jadła i niektórzy zastanawiali się gdzie ta mała to wszystko mieści. Gdy już skończyła, poszła do siebie. Weszła do pokoju, zapaliła światło i rzuciła się na łóżko, leżała tak przez chwilę, potem usiadła z skrzyżowanymi nogami, wyprostowała się i znowu patrzyła w okno. Księżyc świecił tak mocno, że było widać cały las. Nagle coś, spostrzegła jakby, małą mgiełka, która patrzy na ich dom -A przynajmniej tak się jej wydawało- Siedziało na drzewie, a po chwili zniknęło. Dziewczyna mrugnęła kilka razy. Nic.
,,Zwidy? - Pomyślała- Pewnie z przemęczenia".
Położyła się na chwilę na łóżku. Po chwili wstała, zgasiła światło, wzięła swój telefon i słuchawki. Włączyła ulubioną muzykę i po półgodziny zasnęła.
                                                                  *
  Na drzewie siedziała pewna istota. Była czujna mimo, że cały czas obserwowała dom. Nie zbliżał się, bo wiedział jak by się to skończyło. Zostałby zauważony i skończyło by się na tym: panika, płacz, krzyki, wołanie o pomoc i całego tego bajzlu. Po co? Żeby zwrócić na siebie uwagę? Gdyby skończyło się na tym to cały plan poszedł by w łeb. A tego nie chciał. Czekał cierpliwie.

niedziela, 8 marca 2015

Przywitanie! :)

  Witajcie moi drodzy!


Tu Molly! Tak, nareszcie będę pisać i postaram się żeby mi to jakoś wyszło, ale nic nie obiecuję więc trzymajcie za mnie kciuki!
A i jeszcze coś, jeśli zobaczycie mój drugi blog(Predatorka) to ignorujcie, bo ja przypatkowo to zrobiłam ;) Więc, no... no po prostu zapraszam! ;)